Nie chcialabym, zebyscie mialy wypaczony obraz szalonej, zanitkowanej Margott, co to lata od piekarnika do tamborka, w miedzyczasie wykonujac taniec apacza wokol deski do prasowania, w locie strzepujac z rak resztke przypraw, ktorymi wlasnie "dopracowala" obiad, rozpaczliwie probujac doprowadzic pokoj Ludzika do stanu...powiedzmy poprawnego i w ogole walczac z wszechogarniajacym brudem, ktorym obrasta jej dom.....
Nie, moje Kochane, nic z tych rzeczy.... Dom jest czysty. Pranie nie zalega w koszach (no w najgorszym wypadku lezy sobie przez 2-3 dni).Znajde (przede wszystkim innym) czas na zabawe z Ludzikiem, bo zawsze tlumacze sobie, ze moj Synek tylko raz w zyciu bedzie mial 3, 4, 5 latek itd....Ja tez czasem mysle. Czasem. Przystane choc na chwile nad cudzym smutkiem, bo to tkwi we mnie i nie potrafie sie temu przeciwstawic. I nie chce. I...nie tlumacze sie w ten dosc - nieudolny byc moze sposob- z powierzchownosci moich ostatnich wpisow, typu "a ostatnio to zrobilam to a to, a jeszcze zalegalo u mnie to i owo, bla bla bla".
Po prostu w mailach pytacie CO JA TAKIEGO ROBIE; ZE DOBA MOJA JEST DLUZSZA????? Nic nie robie, nie znam recepty na wydluzenie czasu, gdybym bowiem znala, z calym szacunkiem- moglabym juz tylko do konca zycia lezec i pachniec;-)) - Pytanie, czy wtedy nie oszalalabym?! - Prawdopodobnie tak...Ale wracajac do "mojej doby": nie jest dluzsza i nie dlatego dosc sporo rzeczy udaje mi sie zrobic, bo niby jestem" tak swietnie zorganizowana" . Moze czasem bywam zorganizowana, a czasem nie.
Wybaczcie Dziewczyny , ze tak "memlam"ale dzis to mnie dopadl listopadowy dol i pomimo, ze nawet wyjrzalo slonko, jakos mi jest....nie wiadomo jak....:-(((
Kilka rzeczy popelnilam - dla poprawy nastroju- uszylam kilka szmatek "na grzbiet" tez z powodu powyzszego....i jeszcze cos dla Kogos, kto dlugo czekal, i jeszcze Komus itd...
ale grudzien, a przynajmniej jego druga polowa jest tylko dla mnie i mojej Rodzinki:-) Tak sobie postanowilam....
Tymczasem...znow wracam do tematu robotek -nastepny post bedzie inny...Mam nadzieje...
Otoz...z moich quiltowych "szalenstw" pozostalo sporo szmatek (tak, wiem, quilty to na ogol szmatki ale i z tych pozostaja skrawki:-))))))) - no wiec z owych "skrawkow" postanowilam zrobic sobie " na szybko" wieniec swiateczny do powieszenia na drzwi....
Owo "na szybko" - w zalozeniu pierwotnym, u mnie oznaczalo naprawde szybko i efektownie. Nic bardziej mylnego!!!!!!!!!!! Co sie namocowalam, to moje! Klej nie trzymal, no wiec uzylam drutu do przymocowania poszczegolnych elementow ....
W koncu wymeczylam go ale efekt byl w 100% zgodny z tym, czego oczekiwalam:-)))
Przy okazji...pokazuje gdzie mozna zamocowac zawieszki, ktore jeszcze posiadam w sprzedazy:-))))
Z nowosci...kuchennych i nie tylko....
...powstalo kilka... mianowicie obrazek, wlasciwie dokonczony (zaczety na urlopie:-))),
przedstawiajacy mlynek, lyzki tarki, czyli wszystko to, co w kuchni jest niezbedne:-))))
Obrazek haftowalam z pamieci, wzor jest wiec moja wylaczna wlasnoscia:-))
Litery ulozone w napis cuisine narysowalam olowkiem i wyhaftowalam drobniutkim krzyzykiem....
Ponizej jedna z zawieszkowych nowosci, jeszcze nie prezentowanych - puszka z ciastkami:-=)))
...i kolejna, w postaci peku kluczy, moim zdaniem jest urocza...
dolny fragment....wraz z zawieszka...tworza interesujaca calosc...
Powyzszy obrazek wykonalam zaledwie trzema roznymi warkoczami nici, ale poniewaz byly to nici z cieniowanymi niuansami, caly proces haftowania byl przyjemny, krotki i...efektowny.
A tak wyglada "zainstalowany" na okapie w kuchni:-)))
...puzdereczko na bizuterie jest......zapowiedzia zmian w sypialni....nowej tonacji kolorystycznej nietrudno sie domyslic:-)))))))
Haft wykonalam wszystkim co mialam: alpaka, jedwabiem i wstazeczkami jedwabnymi, oczywiscie wszystkie te "surowce" sobie pomalowalam:-) Efekt w realu tym razem jest identyczny z tym, ktory prezentuja fotki, mam na mysli rowniez kolorystyke...Ponizsze "pudlo" (jest dosc...spore, powiedzmy) powstalo z mysla na aktualnie "robiace sie " tfforki;-) - prawdopodobnie jednak, za czas jakis i ono okaze sie za male:-(((
Pudlo oczywiscie zamieszka w sypialni....ktora niebawem przejdzie kolejna metamorfoze;-)
Poza tym.......pokazujecie na swoich blogach przesliczna bizuterie wlasnorecznie wykonana, co wprawia mnie w nieustanny zachwyt do tego stopnia, ze zapragnelam tez cos sobie "wydlubac".. Wprawdzie nie ma porownania z Wasza, ale jak na pierwszy raz - "ujdzie"...
Dodatki, ozdobniki i niektore elementy pochodza z uszkodzonej bizuterii, badz takiej, ktora zakupilam, "bo lanie lezala za szklem";-((((
..czarna jest dodatkiem do CZEGOS, co pokaze w nastepnym poscie....
I..na koniec...nowe kolorki jedwabnych nici o ktore dopytujecie sie w mailach:
100% jedwab... i bawelniane koronki, ktore od niedawna cieniuje....
Kochane, zmykam do Ludzika, bo znow na mnie wisi i koniecznie usiluje zamknac mi laptop , dziekuje Wam za czas, ktory mi poswiecacie, za Wasze przesympatyczne komentarze (nie, nie, nie wbijaja mnie w samozachwyt ale motywatorem sa i to konkretnym:-))))))), dziekuje rowniez i za maile (tu od reki odpowiadam: nic nie wiem w sprawie ksiazki, widac nikt nie jest tym tematem zainteresowany) pelne cieplych slow...
Usciski Wam wszystkim sle przeogromne i jednoczesnie informuje, ze wszystkie przesyleczki dzis powysylalam:-)))
Zycze Wam Kochane slonca, jaknajmniej smuteczkow w tym tygodniu, samych radosnych chwil i mnostwa inspiracji:-))))))))
xoxoxo